poniedziałek, 5 marca 2012

< 3

Piszę od początku, i wszystkich zapraszam tutaj . :


http://stracone-skrzydla-nadzieji.blogspot.com/

środa, 22 lutego 2012

Wiem, że nie którzy nie będą dumni z tego co napiszę ale na razie muszę przerwać pisanie. Nie mam pomysłu, nie mam wgl. siły aby zebrać się na cokolwiek. Zastanawia mnie wiele spraw, jak niektórzy ludzie zbyt szybko odchodzą z naszego życia, jak ciężko jest zapomnieć, jak wiele wspomnień niesie ze sobą nowy dzień i czasami ciężko jest otworzyć oczy i zmagać się z tym codzienny bagnem. Ale to raczej nie są przemyślenia na takiego bloga. Wrócę, obiecuję, że wrócę ale nie teraz za jakiś miesiąc jak wszystko uporządkuję. Pozamykam sprawy które powinny być zamknięte dawno temu. Trzymajcie się . ; *

wtorek, 14 lutego 2012

Info !

Bardzo długo mnie nie było, wracam. To co pisałam usunę ponieważ strasznie się w tym pogubiłam i nie wiem co mam dalej pisać. Albo tego nie usunę tylko zacznę od nowa. Bohaterowie będa Ci sami. Pierwszy rozdział już jutro. zapraszam . ; ))

piątek, 23 grudnia 2011

Wszystkim którzy czytają teraz tę notkę, życzę wesołych i mile spędzonych świąt. Żeby spełniły się wasze marzenia, nawet te najskrytsze ; ) Każda/ Każdy z was jest wyjątkowa/ wyjątkowy.Mam nadzieję, że ten następny rok będzie zaliczony do udanych. Ten jeszcze aktualny rok u mnie jest zaliczony do najlepszych, ponieważ miałam przy sobie wyjątkową osobę mimo, że ją straciłam i tak dziękuję jej za wszystko. Aaa. xd i zapomniałabym wam życzyć udanego i pijanego sylwestra. ♥ 

poniedziałek, 19 grudnia 2011

Rozdział XI

- Całą noc nie spałyście  ? - spytała mama wychodząc od siebie z pokoju
- Noo - odpowiedziałam, nie czułam zmęczenia, ani nie chciało mi się spać. Jednak złość nadal nie przechodziła
- Jest już dziesiąta, idźcie się wyzbierać  - poszła do kuchni
- Dobry pomysł - powiedziała Lauren - Idę do domu, będę do godziny albo trochę mniej - uśmiechnęła się do mnie, widać było, że jest zmęczona
- Zostań w domu i się prześpij a my wszystko załatwimy 
- Nie, nie zostawię Rose - wstała i skierowała się w stronę drzwi, ubrała buty i wyszła
Poszłam na górę, Rose jeszcze spała. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam jeansowe spodenki i szary podkoszulek z napisem " Just do it ". Po dwudziestu minutach wyszłam z łazienki, Rose już nie spała siadłam koło niej :
- Jak się czujesz  ? - spytałam
- Bywało lepiej, ale mogło by gorzej - spuściła głowę
- Jak się wyzbierasz to pojedziemy na policję 
- Nie...nie chce - jej wargi zadrżały
- Czy oni ci coś powiedzieli - popatrzyłam na nią
- Nie, tylko ja nie chce iść z tym na policję, za dużo zamieszania 
- Chcesz to tak zostawić ? - podniosłam ton
- Nic się przecież nie stało, nic ważnego. Nie możemy po prostu zapomnieć o tym ? 
- Jak mamy o tym zapomnieć ? Udawać, że nic się nie stało ?! - wstałam z łóżka - Będziesz żyła w strachu jeśli tego nie zgłosimy. Będziesz szła po ulicy i będziesz się bała ! - byłam wkurzona, zaczęłam krzyczeć - Jak ty to sobie wyobrażasz ? Zauważysz ich gdzieś na ulicy i co wtedy ? Co zrobisz jak znów tak będzie i nie będzie przy tobie nikogo ? No co zrobić do cholery ?! - widziałam jak po jej policzkach spływają łzy
- Ja .. ja nie wiem, boje się, że jeśli to zgłoszę, a oni wyjdą potem albo w ogóle nic im się nie stanie za takie coś to mnie na pewno złapią ... i co wtedy  ? - skuliła się - dobrze pojedziemy - powiedziała po chwili milczenia
- Tutaj są twoje ubrania idź się przebierz - rzuciłam ubraniami na łóżko, byłam na nią strasznie zła.
Kiedy wyszła z pokoju napisałam do Alexa sms'a " Musimy pogadać, ale dzisiaj nie dam rady " Alex odpisał " Jutro  ? 18 pod Twoim domem ? "  " Dobrze "  Tak bardzo chciałam się z nim spotkać, wtulić się w niego i zapomnieć o wszystkim innym, być tylko z nim czuć jego obecność, potrzebuję go i on dobrze o tym wie. Lauren weszła do mojego pokoju :
- Co ty tu robisz ? - spytałam, zabrzmiało to tak jak bym nie chciała, żeby tu była ale wcale tak nie było
- Nikogo nie było w domu, a ja nie brałam wczoraj kluczy więc się wróciłam - Lauren się uśmiechnęła,a w tym samym czasie do pokoju weszła Rose, Lauren jej nie zauważyła i ciągnęła dalej - Szły za mną jakieś dwa typy, wiesz jak się bałam jeden miał z jakieś metr sześćdziesiąt a drugi był wyższy o jakieś dwadzieścia centymetrów, a ten mały był gruby i łysy i przestraszyłam się, że to ci od Rose - Rose stała jak wmurowana jej wargi drżały
- Tt.. to .. to oni - wyjąkała -  Czy ten wyższy miał brodę  ? - Rose cała się trzęsła
- Tak - zapadła między nami cisza
- Jedziemy - powiedziała mama wchodząc do pokoju
Zeszłyśmy na dół, kazałam mamie sprawdzić czy dobrze zamknęła dom, wsiadłyśmy do auta kiedy nagle ktoś zaczął pukać w szybę :
- Ooo matko - odwróciłam się do Rose i zobaczyłam, że płacze - To oni
 Ten grubszy zaczął walić mocno w szybę i krzyczał coś, że są świadkami jehowymi i chcą pogadać, wszystkie się bałyśmy. Powiedziałam mamie żeby nie otwierała okna i jechała szybko na policję, jechałyśmy w milczeniu. Po dojechaniu na miejsce wszystkie weszłyśmy do środka, niestety mama nie mogła zeznawać razem z Rose, ponieważ nie była jej prawnym opiekunem. Przyjechała mama Rose i obie weszły do malej sali. Wyszły po dwudziestu minutach, mama Rose nawet nie spojrzała w naszą stronę, odjechały. Wróciłyśmy do domu, mama odwiozła Lauren do domu, a ja zostałam sama w domu, poszłam na górę i postanowiłam się przespać. Obudziłam się o siódmej wieczór, więc postanowiłam pójść zobaczyć czy Kent jest w domu, weszłam do jego pokoju i zobaczyłam tam Carolyn :
- Co ty tu kurde robisz ? - popatrzyłam na nią z obrzydzeniem
- Przyszłam pogadać z Kentem - odpowiedziała
- Wynoś się, już dość mu spieprzyłaś życie. Chcesz jeszcze bardziej ? To jesteś na dobrej drodze - powiedziałam do niej z podniesionym tonem
- Ja sobie wszystko uświadomiłam i .. 
- Za późno - przerwałam jej i wyszłam z pokoju
Miałam dość jak na dzisiaj zdarzeń. Położyłam się znowu z nadzieją, że zasnę...

                                                           

piątek, 16 grudnia 2011

Rozdział X

- Czyli jednak był tu ? - Kent popatrzył na mnie, obróciłam się i weszłam na górę słyszałam jak rozmawia z mamą i nie podobało mu się to, że Alex dziś był tutaj.
Ległam na łóżko i uświadomiłam sobie, że jeszcze nic nie wyjaśniłam sobie z Alexem i miałam mu nie wybaczyć od razu a już się zdążyłam z nim pocałować - błąd, ogromny błąd, zachowujemy się jakbyśmy byli parą a tak nie może być. Z zamyślenia wyrwała mnie mama :
- Kochanie, masz gościa - popatrzyłam na nią i ona też było tak samo zdziwiona jak ja, po chwili dodała -  Wejdź skarbie.
Wiedziałam już, że to Rose ale nie miałam pojęcia co ona robi tutaj o takiej godzinie. Kiedy weszła do pokoju cała zapłakana wiedziałam już, że coś się stało z Chrisem i to wcale nie oznaczało czegoś dobrego wręcz przeciwnie Rose podniosła głowę do góry i zobaczyłam na jej policzku draśnięcie cała się trzęsła a ubranie miała okropne, po tym nie byłam pewna czy to on jej to zrobił :
- Ooo matko co ci zrobił - wstałam i podeszłam do niej - usiądź - siadła na łóżku
- Idę zrobić herbaty - odezwała się mama  i zeszła na dół. Podeszłam do Rose
- Co ci się stało - kucnęła przy niej i złapałam ją za rękę
- Jaa... jaaa nie wiem - na chwilę zamilkła i zaczęła cicho łkać - Czekałam na niego i, i miał być.. Nie było go i zaczęło się robić ciemno i .. - coraz bardziej zaczęła się trzęś - I poszłam bo się wkurzyłam i tych dwóch gości oni.. oni zabrali mi telefon i, i wszystko, a..a jeden mnie uderzy..
- Przestań .. - przerwałam jej - Nie chce tego dalej słuchać - wzbierał we mnie gniew.
Nie dość, że Chris ją wystawił jak to robił przeważnie z każdą dziewczyną to jeszcze ci goście co ja napadli, no nie wierzę. Wstałam od niej i poszłam do szafy poszukać dla Rose jakiś ciuchów na zmianę. Wyciągnęłam dla nie troszkę większą koszulkę czarną i szary dres ze ściągaczami na kostkach, wzięłam ręcznik i powiedziałam jej, żeby poszła się umyć i przebrać wstała wzięła rzeczy i skierowała się w stronę łazienki.
Zeszłam na dół i poszłam po herbatę, wchodzą do kuchni mama spytała :
- Możesz mi powiedzieć co się do cholery stało ? Nie powiedziała mi nawet dzień dobry, tylko stała i patrzyła się na mnie cała zapłakana i posiniaczona 
- Miała się spotkać z Chrisem, a ten dupek ją wystawił, więc wkurzyła się i jak wracała to napadło ją jakiś dwóch gości i wzięli jej wszystko a jeden ją jeszcze na dodatek uderzył nie wiem czy raz czy kilka razy w dupie to mam oni muszą za to zapłacić 
- Wyrażaj się, herbata już gotowa - mama podała mi szklanki  - Jutro pójdziemy z tym na policję, a dziś Rose zostanie u nas na noc 
- A co z jej rodzicami, będą się martwić - popatrzyłam na mamę
- Zadzwonię do Elisabeth i powiem jej, że po prostu Rose u nas zostaje na noc, nie ma roku szkolnego więc się zgodzi
- W sumie to dobrze bo ona i tak pewnie byłaby sama w domu bo jej rodzice pracują na nocą zmianę  - Obróciłam się i poszłam na górę, Rose jeszcze nie było położyłam herbatę na stolik i napisałam sms'a do Lauren " Jutro u mnie punktualnie o 12 ! "  po chwili odpisała " Stało się coś  ? Nie wiesz co z Rose ? nie odpisuje mi na sms' y .. "  Nie chciałam jej pisać wszystkiego przez telefon więc napisałam tylko " Rose pobili, zostaje u mnie na noc " odpisała natychmiast " Zaraz u Cb będę ! ". Rose weszła do pokoju :
- Dz.. dziękuję - siadła koło mnie na łóżku
- Proszę - popatrzyłam na nią, spuściła głowę i zaczęła cicho łkać
- Zaraz idę do domu - cała się trzęsła
- Zostajesz dziś u mnie na noc, Lauren zaraz przyjdzie - Lauren mieszkała siedem domów ode mnie więc powinna szybko przyjść
- Jeezu to było takie straszne - przytuliłam ją - Tak się bałam, dalej mam przed oczami tych facetów i to wszystko .. działo się tak szybko
- Cii. Nie myśl już o tym - przytuliłam ją jeszcze bardziej.
Siedziałyśmy tak w milczeniu, a po chwili rozległo się dzwonienie dzwonka, do pokoju weszła Lauren. Pierwsze popatrzyła na mnie, a potem na Rose, podbiegła do nas i kucnęła :
- Ooo matko .. Nic ci nie jest ?. Jak to się stało ?  - Lauren złapała Rose za rękę
- Nie mam już na nic siły - pogłaskałam ją po głowie
- Połóż się i spróbuj zasnąć - Wstałam i Lauren też, Rose położyła się na łóżku i przykryła kołdrą
- Ona jest w strasznym stanie. Możesz mi powiedzieć co się kurde stało ? - Po pięciu, spytała Lauren
- Chodź na dół - zamknęłyśmy drzwi do mojego pokoju i zeszłyśmy na dół.
Siadłyśmy w salonie i wszystko od początku opowiedziałam Lauren, była taka wściekła jak ja kiedy mi to opowiadała Rose. Zastanawiałyśmy się jak oni mogli jej coś takiego zrobić, nikt nie ma prawa uderzyć kobiety, czy dziewczyny. Siedziałyśmy na kanapie popijając herbatę i gadałyśmy, cała moja złość na Lauren przeszła ale powstała nowa na tych facetów. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że jest już po trzeciej w nocy i raczej nie pójdziemy spać. To była długa i ciężka noc ..


                                                         

wtorek, 13 grudnia 2011

Rozdział IX

" Widzimy sie dzisiaj ? " wysłałam sms'a do Alexa  po chwili odpisał " Kurcze, brzydka jest pogoda a chciałem cię zabrać w naprawde super mijsce. Może jutro , co ty na to ? " Zmartwiłam się i poczułam jakby on nie chciał się ze mną spotkać, ale postarałam się mu zaufać, bo może to miejsce było godne czekania odpisałam " No dobrze. To do jutra ; * " nie odpisał już nic. Ległam na łóżku i po chwili mama weszła do pokoju :
- Sami jedziesz ze mną ? - mama stała w progu
- Gdzie ? - popatrzyłam na nią
- No zawieść twojemu ojcu rzeczy - mama spuściła głowę i zaczęła skubać rękaw od swetra
- Nie mam najmniejsze ochoty go widzieć - siadłam na łóżku - jest pieprzonym dupkiem, mam nadzieje że nie będzie już nigdy u nas 
- Sam wyrażaj się. Czekam na ciebie na dole - wyszła z pokoju
Nie chciałam widzieć ojca, jedyne kogo dzisiaj miałam ochotę zobaczyć to był Alex. Zeszłam na dół mama czekała już w aucie siadłam na przednim siedzeniu i pojechałyśmy w milczeniu po dziesięciu minutach jazdy byłyśmy na miejscu mama spytała się czy chce iść z nią, wolałam poczekać w aucie. Wróciła po piętnastu minutach i wsiadła do auta :
- Załatwione - mama się uśmiechnęła - Jedziemy na nasze ulubione lody ? 
- Okeej- ja też się uśmiechnęłam
Jechałyśmy do naszego ulubionego sklepu z lodami, zamówiłam sobie lody kawowo - śmietankowe. Od razu wróciłyśmy do domu weszłam do siebie na górę i szukałam telefonu, chciałam się zobaczyć z Rose, ku mojemu zdziwieniu czekał tam na mnie sms właśnie od niej " Nie uwierzysz co się stało ?! Idę dzisiaj z Chrisem nie wiem jeszcze gdzie, bo napisał, że to niespodzianka ; ) " no świetnie czyli dzisiaj będę siedziała sama cały dzień odpisałam jej " Ojaacie to super ! miłego dnia " włożyłam telefon do kieszeni spodni i zeszłam na dół : 
- Sam nie idziesz dzisiaj nigdzie ? - spytała mama
- Nie - odburknęłam, a Kent popatrzył na mnie
- Idziemy coś oglądnąć - spytał Kent
- Nie mam dzisiaj ochoty, jutro okej ? - uśmiechnęłam się do niego
- No dobra 
Nalałam sobie soku i wyszłam na górę nie mogłam dłużej wytrzymać i czekać do jutra . Napisałam do Alex " Wieczór u mnie ? " natychmiast odpisał " Będę o 18 " podciągnęłam rękawki bluzy i dopiero teraz uświadomiłam sobie, że muszę ogarnąć pokój i to jak najszybciej bo była już czwarta godzina. Posprzątałam i mama poprosiła mnie żebym zmyła naczynia więc to zrobiłam choć wcale mi się nie chciało ale nie chciałam się z nią kłócić powiedziałam jej, że dziś przychodzi Alex,  Kent się wkurzył i wyszedł z domu. Było już za dziesięć, nagle ktoś zapukał do drzwi mama poszła otworzyć :
- Dz.. Dzień dobry - usłyszałam głos Alexa
- Dzień dobry - odpowiedziała mama - miło cię znów widzieć 
Mama wpuściła go do środka wyglądał bardzo ładnie miał ciemno szare rurki które troszkę nad nim wisiały, był bardzo chudy, miał czarno zieloną bluzę z kapturem uśmiechnął się w moją stronę i ja poczułam jak na mojej twarzy pojawia się rumieniec wskazałam mu ręką żeby wszedł na górę :
- Heej - gdy byliśmy już u mnie w pokoju, przywitał się po czym podszedł i mnie przytulił nie opierałam się
- To co oglądamy ? uśmiechnęłam się do niego
- Może nasz dawny film  ? - popatrzył na mnie
- The Notebook ? Przecież nie lubiłeś tego ze mną oglądać - zaśmiałam się
- Zawsze mówiłem, że zrobię wyjątek wiec dziś też to powiem - przybliżył się do mnie - Dla ciebie zrobię wyjątek - popatrzył mi w oczy i zobaczyłam jego jasno zielone tęczówki, były takie piękne
- Idę zrobić popcorn a ty włącz film - odwróciłam się choć tak bardzo chciałam wpatrywać się w jego oczy, zeszłam na dół i po chwili wróciłam na górę usiadłam koło niego i zaczęliśmy oglądać, chwycił moją dłoń i pocałował ją :
- Dziękuję, że starasz się mi zaufać - szepnął
- Oglądaj głupku - dałam mu buziaka w policzek
Podczas oglądania nie objął mnie ani nic, czułam, że nie chce niczego robić na siłę ten wieczór był świetny. O dwudziestej Alex poszedł do domu na pożegnanie tylko go przytuliłam. Gdy wchodziłam na górę do domu wpadł zdyszany Kent..

                                                           

-----------------------------------------------------------------------------------
Edit. 
Dziękuję wam z całego serca za 1110 wyświetleń, piszę dla was i mam nadzieję, że większość osób z tych wyświetlonych to czyta i będzie czytać do końca ; ) Każde wyświetlenie mnie cieszy jak każde serduszko i komentarz . Jeszcze raz dziękuję . < 3


piątek, 9 grudnia 2011

Rozdział VIII

Pomyślałam sobie czy kiedykolwiek się wyśpię, wstałam z łóżka i zeszłam po cichu na dół zobaczyłam Kenta, jak grzebał w lodówce : 
- Co ty robisz ?  - spytałam przecierając oczy 
- Sam - lekko się wzdrygnął, po czym dodał - Zeszłem na dół się tylko coś napić
- Jeezu,ide spać - skrzywiłam się, odwróciłam i poszłam na górę
Weszłam do pokoju i naglę poczułam zimny chłód okno było otwarte a na moim łóżku siedział Alex popatrzył na mnie i powiedział : 
- Mmm.. Ładna piżama - uśmiechnął się drwiącą, spojrzałam na moją piżamę składającą się bardzo krótkich spodenek i bluzki na ramiączkach 
- Co ty tu robisz  ? Wiesz która jest godzina ?!  - Powiedziałam po cichu 
- Nie  chciało mi się tyle czekać - wstał z łóżka i podszedł do mnie 
- Mama śpi, a Kent jest na dole i zaraz będzie wychodził i jeszcze cie usłyszy a przecież nie macie najlepszych kontaktów - odsunęłam się od niego 
- Wiesz ? Brakowało mi ciebie - spuścił głowę, a ja myślałam tylko o tym żeby podejść do niego i poczuć smak jego ust 
- Alex - przyłożyłam palce do jego brody i podniosłam mu głowię, odwrócił wzrok - popatrz na mnie 
- Taak ? - jego oczy skierowały się na moje, już chciałam dać mu całusa kiedy nagle przypomniałam sobie, że nie mogę mu tak po prostu wybaczyć 
- Pogadamy potem dobrze ? To nie jest miejsce do takiej rozmowy a tym bardziej o takiej godzinie 
- A co za to będę miał - uśmiechnął się
- Pfff.. no nie wiem, nie wiem - kąciki moich ust uniosły się ku górze - Idź już - popchnęłam go leciutko ręką w stronę okna 
- Czekam na sms'a - podszedł do mnie i pocałował mnie, nie potrafiłam się oprzeć tak bardzo tego pragnęłam. Poczułam jego smak i zapach a to wszystko było takie magiczne, nie spostrzegłam nawet tego, że Kent idzie na górę a drzwi były lekko uchylone oderwałam się od Alexa 
-  Dobrze wiesz, że nie powinnam tego robić. - uśmiechnął się - Kent idzie, więc radze ci się zmywać 
- Paa mała. - Alex wyszedł oknem, nawet nie wiem jak to zrobił. Kent nie wszedł do mnie do pokoju ale domknął drzwi. Położyłam się z powrotem  spać, nie śniło mi się nic. Obudził mnie głos mamy : 
- Sam ! Cholera ! Zobacz która jest godzina - mama ściągała ze mnie kołdrę 
- Daj spokój mamo, chce się wyspać - nie otworzyłam nawet oczu
- Jest pierwsza godzina ! Wstawaj, obiad masz na stole i czekamy tylko na ciebie - wygramoliłam się z łóżka i zeszłam na dół. Kent i mama siedzieli już przy stole, siadłam koło brata : 
- Sam nie interesuje mnie to, że masz wakacje będziesz wstawała o przyzwoitej godzinie żeby zjeść śniadanie, a nie obiad od razu - czułam na sobie wzrok mamy 
- Zejdź z niej - po chwili ciszy odezwał się Kent 
- A tak w ogóle  to co z ojcem ? - spytałam po chwili milczenia 
- Nie wiem, ale nie chce go widzieć. Zawiozę dziś jego rzeczy na policję i tyle - popatrzyłam na nią.
Do końca obiadu nikt nie odezwał się słowem. Odniosłam swój talerz i poszłam na górę, zobaczyłam jaka jest pogoda na polu myślałam, że będzie ciepło ale jednak padał deszcz. Włożyłam jasne jeansy rurki i czarną bluzę z Marylin Monroe, zrobiłam makijaż i pierwszy raz od dłuższego czasu wyprostowałam włosy, choć przeważnie były falowane grzywkę która była na prawą stronę spięłam wsuwką. Napisałam sms'a do Lauren " Dziś się nie zobaczymy .. " odpisała po jakiś pięciu minutach " A to dlaczego ? " odpisałam " Umówiłam się z Alexem " , " Z tym frajerem ? Ooo matko . : / " wkurzyłam się na słowo " frajer "  " Max jest gorszy i jakoś go znosze .. ", " już się tak po mnie nie wyżywaj.. "  pomyślałam " taaa, ja sie po tobie wyżywam " nie odpisałam jej już nic, nie popsuje mi dzisiejszego dnia . 

                                                        ♥

środa, 7 grudnia 2011

Rozdział VII

Siedziałyśmy cicho, kiedy nagle mama powiedziała :
- Nienawidzę go ..- umilkła, a po chwili dodała - Nie chce go już widzieć na oczy nigdy, nie przyjmę już żadnych przeprosin od niego. - przytuliłam ją
- Damy rade same, przez tyle lat dawałyśmy to teraz też damy. 
- Przynajmniej dowiedziałam się jaki ten człowiek jest. - nagle zadzwonił telefon, mama poszła odebrać
Zastanawiałam się, co będzie z Alexem jego słowa wciąż chodziły mi po głowie " do jutra kocie " czy to był nowy początek ? jednak dalej niczego mi nie wytłumaczył, nie przeprosił - nie mogę mu tak po prostu wybaczyć. Mama wróciła po jakiś dziesięciu minutach :
- Sam ! Jedziemy, szybko ubieraj się
- Gdzie ty się wybierasz jest jedenasta w nocy 
- Do szpitala. Lekarze nie chcieli czekać do rana i wypuszczają Kenta do domu.
- Już się ubieram - wbiegłam po schodach, niezdarnie zawiązałam włosy w koka ubrałam rurki i sweterek, zeszłam na dół, mama już czekała. Pojechałyśmy po Kenta, widziałam, że mama się bardzo cieszy. Jechałyśmy jakieś dziesięć minut i wbiegłyśmy do szpitala, mama odebrała Kenta szliśmy przez korytarz :
- Hej mała . - powiedział do mnie kent
- Pfff.. - uśmiechnęłam się
- Co się stało mamie ? Jak się jej pytałem to zmieniła temat 
- Opowiem ci w domu - wsiedliśmy do auta
Przez cały ten czas kiedy jechaliśmy mama pytała się Kenta czy dobrze traktowali go w szpitalu, czy wszystko już dobrze. Praktycznie cały czas zadawała takie pytania. Gdy dojechaliśmy do domu Kent wszedł od razu na górę ja poszłam jeszcze nalać szklanki mleka, wypiłam ją i poszłam do siebie. Chciałam jeszcze pogadać z mamą ale położyła się spać. Weszła na górę, poszłam do pokoju po ciuchy do spania i skierowałam się do łazienki. Umyłam się, zmyłam makijaż i spięłam włosy w wysokiego kucyka. Zapukałam do pokoju Kenta, odchyliłam po cichu drzwi ale zobaczyłam, że śpi. Poszłam do pokoju i szukałam komórki, znalazłam ją w spodenkach były tam trzy sms'y pierwszy sms od Aleksa " Mam nadzieję, że zobaczymy się jutro ; ). Dobranoc : * " mimowolnie się uśmiechnęłam, tak bardzo chciałam żeby było tak jak kiedyś. Drugi sms od Rose " I jak z Alexem ? : d " Nie wiedziałam co mam odpisać, dlatego napisałam " Opowiem Ci jak się spotkamy ; p " Niech myśli, że było dobrze i poszłam na to spotkanie. Trzeci sms był od Lauren, nie miałam ochoty nawet czytać od niej sms'a napisała " Przepraszam, że dziś nie przyszłam Rose pewnie powiedziała Ci prawdę, tak poszłam z Maxem ale było super, wypiliśmy trochę i zabrał mnie nad taki staw czy co to było xd widzimy się jutro : * " . Pomyślałam tylko " taaa, na pewno musiało być super " . Odpisałam tylko Alexowi " Widzimy się, bo dzisiaj się nie udało. Miłej nocy ; ** " Włożyłam telefon pod poduszkę, włączyłam telewizor, ale nic ciekawego nie szło. Położyłam się spać. Koło piątej rano obudził mnie dziwny hałas.

                                                        ♥

--------------------------------------------------------------------------------

Dziękuje za komentarze i serduszka choć jest ich niewiele to każde z nich sprawia mi ogromną radość. Mam nadzieje, że z czasem więcej osób będzie czytać ten blog . ( ;

wtorek, 6 grudnia 2011

Rozdział VI

" Dobrze, spotkajmy się. " Postanowiłam odpisać Alexowi, miałam nadzieję, że wszystko naprawimy choć wiedziałam, że nie mogę mu tak po prostu wybaczyć niech stara się o mnie tak jak ja o niego kiedyś. Dostałam sms'a o treści " Dzięki, o 19 będę koło twojego domu ". Nie odpisałam już nic, szybko spojrzałam na zegarek była dopiero czternasta :
- Mamooo ! - krzyknęłam z góry
- Taak ?!
- Jedziesz na jakieś zakupy ? - spytałam zbiegając po schodach
- Za piętnaście minut masz być na dole
- Okeej - niepotrzebnie zeszłam na dół, weszłam z powrotem na górę i poszłam się przebrać.
Musiałam dzisiaj wyglądać ładnie, on musiał wiedzieć co stracił, pokażę mu jak wspaniale bez niego daje sobie rade. Zrobiłam sobie delikatny makijaż składający się z tuszu do rzęs eyelinera. Było bardzo ciepło toteż ubrałam szarą bokserkę i spodenki jeansowe, po czym zeszłam na dół. Mama już czekała wsiadłyśmy do auta i pojechałyśmy do galerii przez 20 min wymieniłam z mamą tylko jedno zdanie, spytała o Alexa. Kupiła mi bardzo dużo różnych ciuchów ale dalej nie byłam pewna co ubrać :
- Jak to nie wiesz co ubrać ? Popatrz ile rzeczy Ci kupiłam 
- Ojj mama wybiorę coś na pewno. Idę na górę - Wstałam z sofy i poszłam do siebie
Była godzina siedemnasta, wzięłam sobie prysznic pomalowałam na nowo, nałożyłam jeszcze troszkę błyszczyka na usta i ubrałam się. Mama się wkurzy bo nie ubrałam tego co ona mi kupiła tylko białe bolerko, spodenki w flagę usa i czarny sweterek. Wyglądałam ładnie, jeśli mam uświadomić Alexowi to wszystko, będę po prostu sobą. Było piętnaście po osiemnastej zeszłam na dół a tam czekała mnie nie miła niespodzianka:
- Młoda panno gdzie ty się wybierasz ?! - krzyknął ojciec
- Wychodzę, a gdzie to Cię to już nie powinno interesować - odburknęłam, nie chciałam się z nim kłócić - nie dzisiaj
- Nigdzie nie idziesz ! - złapał mnie za rękę
- Puść mnie ! - zaczęłam się szarpać - Nie interesowałeś się mną przez tyle lat i nagle jesteś kochającym tatusiem ?! W dupie takie coś mam - Czułam złość która napierała na mnie coraz bardziej
- Jak ty się do mnie wyrażasz gówniaro masz dopiero szesnaście lat, nie pozwalaj sobie - ścisnął mnie jeszcze bardziej
- Ołaaaj ! to boli . ! Puszczaj - nie mogłam się wyrwać
- Mark ! Zostaw ją ! - mama wyszła z salonu i chwyciła ojca za rękę, uderzył ją w twarz, upadła na podłogę. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Wypuścił moją rękę i uklęknął przed mamą
- Wypieprzaj stąd ! Rozumiesz ?! Wyjdź ! Nie chce cie już widzieć nigdy ! jesteś zwykłym.. - umilkłam - śmieciem - dodałam po chwili, zobaczyłam jego rękę która unosi się nad moją głową, schowałam twarz w rękach. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi i wbiega do domu :
- Zostaw ją  -zamarłam, to był Alex
- A ty to kto ? - ojciec zaczął się śmiać - aaa.. rozumiem chłoptaś Sam - Alex uderzył go w twarz, był nieprzytomny, mama się ocknęła
- Weź mamę i idziemy - Alex pomógł mojej mamie wstać
- A co z nim ? - spytałam cała roztrzęsiona
- Policja już tu jedzie - odparł, wyszliśmy z domu. Mama siedziała w aucie, policja przyjechała bardzo szybko, wzięła ojca. Mamę tylko przesłuchali i mogła wracać do domu, :
- Nie powinna być teraz sama - popatrzyłam na Alexa
- Zostań z nią - uśmiechnął się
- Dziękuje - pocałowałam go w policzek i skierowałam się do drzwi, usłyszałam tylko
- Do jutra kocie 
Weszłam do domu i poszłam zrobić mamie i mi gorącą czekoladę.

                                                           ♥

wtorek, 29 listopada 2011

Rozdział V

Leżałam na łóżku do jedenastej patrząc się w sufit, po moich policzkach spływały łzy. Mama wyrwała mnie z otępienia :
- Kochanie coś się stało ? Rose przyszła jest na dole - mama weszła do pokoju
- Nie nie, nic się nie stało - otarłam łzy - zawołaj ją 
- Rose skarbie chodź na górę - moja mama lubiła zwracać się do Rose w taki sposób, w końcu znałyśmy się od urodzenia. Rose wpadła do pokoju :
- Heej głupku - siadła na łóżku i zaczęła mi się przyglądać
- Gdzie Lauren ? - spytałam
- Emm... miałam coś wymyślić, ale powiem ci prawdę. Poszła z Maxem - spuściła głowę
- Ehem. świetnie - zaczęłam płakać
- Ejj co jest ? - Rose podniosła mi głowę, sięgnęłam po telefon i pokazałam jej sms'a :
- I co ty na to ? - spytałam
- Czy ty sobie żartujesz ?! To naprawdę on ?! Po roku tego wszystkiego ma czelność do ciebie pisać ?! - Rose cała drżała
- Chciałabym... - na chwilę zamilkłam - Chciałabym pogadać z nim, zobaczyć go, przytulić, pocałować i usłyszeć jego głos - Rose mnie przytuliła
- Jeżeli chcesz to idź się z nim spotkaj tylko proszę cię zastanów się czy chcesz potem cierpieć tak jak kiedyś 
- Kocham go, tyle mam do powiedzenia - wtuliłam się w nią mocniej i płakałam.
Siedziałyśmy w milczeniu przez jakieś dziesięć minut, przytulała mnie i głaskała po włosach wiedziała, że w takiej chwili powinna milczeć. :
- Dziękuję - szepnęłam
- Proszę Sami - nienawidziłam jak ktoś mówił do mnie Sami, ona była jedyną osobą która mogła tak do mnie mówić.
- Nie wiem co mam robić, na razie nie będę mu odpisywać - popatrzyłam na nią
- Dobrze, tylko nie płacz okeej  ? 
- Okeej .
- Jak z twoim bratem ?Już lepiej  ?
- Lekarze jeszcze nie dzwonili. 
Komórka Rose zadzwoniła, pomyślałam że nie będę jej przeszkadzać i poszłam do łazienki oblać twarz zimną wodą, gdy wróciłam Rose nie było w pokoju :
- Sami na dole ! - krzyknęła z dołu, zbiegłam po schodach
- Co się stało ?
- Musze jechać z mamą na zakupy - skrzywiła się - Będę potem. Paa . Do widzenia proszę pani
- Paa kochanie - krzyknęła mama z kuchni, a Rose wyszła . Poszłam zobaczyć co ona  robi :
- Mamo, mam do Ciebie pytanie - popatrzyłam na nią
- Tak ? - siadła przy stole, a ja siadłam koło niej
- No a więc.. Miałaś kiedyś kogoś bardzo bliskiego, kogoś kto odszedł od Ciebie, ? Ktoś kto zranił Cię na tyle że potrafiłaś go i kochać i nienawidzić równocześnie.? Ktoś kto spieprzył ci życie ? Ktoś kto zrozumiał wszystko i po roku chciał wrócić ?  - płakałam
- Sam .. pamiętam. Tony to była moja pierwsza i największa miłość, zranił mnie, odszedł bez słowa nawet bez głupiego " żegnaj "  nic kompletnie nic . Do tej pory pamiętam te łzy wylane przez niego po nocach jednak on nie wrócił tak jak Alex chce wrócić do Ciebie - zobaczyłam, że po jej policzkach płyną łzy. Kochałam ją za to, że mnie rozumie i wie jak cierpiałam przez Alexa - Spotkaj się z nim i porozmawiaj może wszystko ci wytłumaczy. Nie zepsuj tego skarbie - Przytuliła mnie
 - Kocham Cie mamo - nie wiedziałam co w takiej chwili mam powiedzieć. Moja głowa była jak jedna wielka bańka. Alex i co ja mam z nim zrobić  ?

                                                     ♥

Rozdział IV

Ogarnęłam pokój, spięłam włosy w wysokiego koka, przebrałam się w dresy i dość duży podkoszulek. 
Zeszłam na dół zobaczyć jak czuje się mama, weszłam po cichu do jej pokoju ale ona spała wyszła i skierowałam się do kuchni. Zrobiłam sobie śniadanie - tosty z serem, zaparzyłam kawę i usiadłam do stołu. Po chwili wszedł ojciec : 
- Smacznego kochanie - podszedł i spróbował pocałować mnie w policzek ale się odsunęłam
Dziękuje - odburknęłam. Wziął jabłko i usiadł koło mnie
- Opowiesz mi co się działo z Kentem przez ten czas jak mnie nie było ? - spoglądając na mnie spytał
-  A co być chciał wiedzieć  ? - po patrzyłam na niego
- Wszystko. 
- No a więc zacznę od początku. Kiedy nas zostawiłeś to ja miałam cztery lata a Kent pięć, oboje dobrze pamiętaliśmy twoje odejście. Mama płakała po nocy, chodziła do lekarza i popadła w depresję musieliśmy zajmować się sami domem, w robieniu zakupów pomagała nam sąsiadka. - nie chciałam opowiadać dalej, nie lubiłam rozmawiać na ten temat. Ale on chciał wiedzieć wszystko, może gdy mu opowiem zrozumie co stracił - Nienawidziłam cię, Kent zresztą też. Przez pierwsze kilka nocy słyszałam jak on też płacze jako jedyna trzymałam się i nie płakałam po prostu było we mnie za dużo nienawiści do Ciebie, nie myślałam o łzach, często zastanawiałam się jak to będzie dalej czy sobie poradzimy - byłam tak zajęta opowiadaniem, że nie poczułam jak łzy spływają mi po policzkach - W pierwszej gimnazjum Kent wybrał sobie złe towarzystwo, pamiętam jak do tej pory lekarz wymieniał po kolei : amfetamina, heroina, kokaina, LSD, ecstazy - ojciec chwycił mnie za rękę którą położyłam na stole. Spostrzegłam, że całą się trzęsę, lecz nie przestałam opowiadać - znalazłam go w domu u mnie na łóżku, nie oddychał zadzwoniłam po pogotowie. Przyjechali natychmiast i wzięli go zapewniając mnie, że nic mu nie będzie. Leżał przez miesiąc w szpitalu, przez miesiąc nie było mnie w szkole bo przy nim siedziałam. Potem był na odwyku, wrócił i wszystko było jak dawniej mama też wyszła z depresji. Kent ułożył sobie życie, znalazł dziewczynę Carolyn - wzbierała we mnie złość - wczoraj go rzuciła, i znowu brał. Koniec tej naszej super historii z życia. - przytulił mnie, nawet się nie opierałam.
- Przepraszam, że mnie przy was nie było - popatrzył na mnie, a łzy spływały mu po policzkach, odwrócił się i poszedł do salonu.  " Szkoda, że tylko tyle możesz powiedzieć w takim momencie " pomyślałam. Wstałam od stołu zaniosłam talerz i kubek do zlewu i poszłam na górę do siebie. Weszłam do pokoju, wzięłam telefon i zobaczyłam sms'a od nieznajomego numeru " Jeszcze o Tobie nie zapomniałem. Chciałbym się spotkać. Alex <3 ". Jedyne czego nie chciała widzieć to tego podpisu. To nie mógł być Alex, to na pewno nie on ..

                                                         

poniedziałek, 28 listopada 2011

Rozdział III

Koło trzeciej w nocy obudził mnie jakiś szelest, światło było zapalone siadłam na łóżku i zobaczyłam Kenta jak wyrzuca wszystkie moje rzeczy z szafy :
- Co ty robisz ?! - spytałam po cichu, ale w moim głosie można było usłyszeć zdenerwowanie
- Jak to co ?! Gdzie jest mój koks ?! - krzyknął w moją stronę, gdy się odwrócił zauważyłam że jego źrenice są rozszerzone.
- Kent ! Obiecałeś, że nie będziesz wciągał. Dlaczego ?! - Mój głos rozległ się po całym domu
- Carolyn  ze mną zerwała ! rozumiesz ?! po trzech latach, wszystko odeszło ! - podniósł ton jeszcze bardziej
- To nie jest powód do tego abyś pakował się w to gówno od początku ! - po tych słowach poczułam, że łzy płyną mi po policzkach
- To właśnie jest ogromny powód ! cały mój świat legnął w gruzach - podszedł do łóżka, usiadł koło mnie i rozpłakał się. Przytuliłam go :
- Proszę cię, nie wracaj do tego. Jesteś wspaniałym chłopakiem i najwidoczniej Carolyn nie zasługuje na Ciebie. Jest wiele lepszych dziewczyn od niej - poczułam, że objął mnie jeszcze bardziej
- Przepraszam - szepnął, poczułam jak puścił mnie z objęć
- Kent ? - szturchnęłam nim, jednak on się nie ruszył. Leżał na łóżku a ja płakałam -  Mamo ! Kent, coś się z nim stało. Mamo ! -  krzyczałam coraz głośniej. Po chwili do pokoju wbiegła mama, od razu wzięła syna w objęcia, po chwili wbiegł ojciec :
- Kochanie co się stało ?! - po mamy policzku leciała łza
- Kent znowu wciągnął, przez Carolyn - odpowiedziałam cała roztrzęsiona
- Ooo niee . ! Mark dzwoń po pogotowie ! - dostrzegłam jak mama coraz mocniej obejmuje Kenta.
Przez piętnaście minut siedziałyśmy cicho płacząc. Lekarze wzięli Kenta do szpitala. Uznali, że nic mu nie będzie ale musieli zabrać go na obserwację.  Kent w drugiej klasie gimnazjum, zadawał się z niemiłym towarzystwem. Wciągnęli go w koks i inne narkotyki, zaciągnął pełno długów. Zawsze mu pomagałam a on mi. Bałam się, że jeśli raz pociągnął znowu się uzależni i od początku będziemy przechodzić przez to piekło. Nie spałam przez całą noc i słyszałam jak mama płacze, obwiałam się, że jeśli Kentowi coś się stało ona po raz drugi popadnie w depresje jak po odejściu ojca. Napisałam do Rose sms'a " Kent jest w szpitalu. Wciągał. " Rose natychmiast odpisała choć była dopiero piąta nad ranem " Carolyn ? " odpisałam " Tak. Skąd wiesz ? " Gdy tylko usłyszałam to imię wzbudziła się we mnie złość, nienawidziłam tej dziewczyny. " Alan mi powiedział. Twój brat z nim gadał zaraz po tym jak z nim zerwała " Odpisałam na to " Mama płacze, boje się, że znowu będzie tak jak kiedyś. Boję się, że stracę Kenta ". " Ejj nie martw się. Nie stracisz go ; **. Będę u Ciebie o jedenastej z Lauren ".  Nie odpisałam już nic, potrzebowałam ich ale z drugiej strony chciałam być sama. Zawsze z problemami wolałam zostać sama mając nadzieje, że jakoś je rozwiąże Zeszłam na dół do mamy, siadłam koło niej i wtuliłam się w nią :
- Kocham Cię - szepnęłam
- Ja Ciebie też kocham Sam - odezwała się przez łzy
- Wszystko będzie dobrze. - pocałowałam ją w policzek, wstałam i poszłam do siebie pozbierać rzeczy które rozrzucił po moim pokoju Kent.

                                                         

niedziela, 27 listopada 2011

Rozdział II

Gotowa byłam za dziesięć ósma, założyłam szare jeansy oraz czarne bolerko, włosy miałam spięte w koka. Zeszłam jeszcze na dół i nalałam sobie szklankę wody :
- Kochanie, gdzieś wychodzisz ? - wchodzą do kuchni spytała mama
- Taak. Idę z Lauren. - odburknęłam
-  Gdzie  ? 
- Nie wiem -  odpowiedziałam, kierując się w stronę drzwi
Bądź przed jedenastą. Kocham Cie !
Stałam przez chwilę na werandzie, zobaczyłam podjeżdżającą Lauren czarnym Chevroletem od razu się uśmiechnęłam. Podbiegłam do auta, otworzyłam drzwi u usiadłam na przednim siedzeniu, z tyłu siedziała moja druga przyjaciółka Rose miała rozpuszczone  długie ciemno brązowe włosy,  Lauren miała krótkie blond włosy które upięła w kucyk :
- Heej wam ! - krzyknęłam radośnie
- Cześć - opowiedziały równocześnie
- Nie uwierzycie co się stało . - posmutniałam - Mój " tata " wrócił
- hahahahahaha dobry żart - roześmiała się Rose
- Chcesz o tym pogadać ? - spytała Lauren 
- Nie dzisiaj . - uśmiechnęłam się
- Niech Rose opowie Ci co się stało - Lauren ruszyła i pojechałyśmy spod mojego domu
- Pisałam dziś z Chrisem -  w jej głosie można było usłyszeć radość - Zaprosił mnie na spacer i nie wiem czy pójdę.
Chris to oczko w głowie Rose, stara się o niego już od roku, jest blondynem z troszku dłuższymi włosami  o brązowych oczach, tak jak my ma 16 lat. Jednak nie jest on taki idealny, bawi się dziewczyna i myśli, że może mieć każdą.
- No i dobrze robisz. Nie idź, jeszcze Cie wystawi i będziesz przez niego płakać . Znowu ! - odwróciłam się do niej na siedzeniu, ona podniosła głowę i popatrzyła na mnie swoimi zielonymi oczami.
- Nie wiem co mam robić - spuściła głowę - Nie chce znów przez niego cierpieć - rozpłakała się
- Ej bez płakania, bo cię wyrzucę ! - krzyknęła Lauren - Zaraz dojeżdżamy słoneczka
- A tak w ogóle to gdzie jedziemy ? - spytałam trzymając Rose za rękę
- Zobaczycie - uśmiechnęła się
Zaparkowałyśmy nad jeziorem, Lauren wyszła z auta i poszła szukać czegoś w bagażniku. Po chwili zawołała nas wysiadłyśmy z Chevroleta i zobaczyłyśmy rozłożony ogromny koc. :
- Piknik ? - spytałam
- Tak piknik - Odpowiedziała Lauren
- Emm .. a masz coś do jedzenia ? - spytała śmiejąc się Rose
Dziewczyna podeszła do bagażnika i wyciągnęła trzy koszyki. Mama Lauren upiekła nam ciastko i miałyśmy pełno pyszności. Cały wieczór leżałyśmy patrząc w gwiazdy, gadając i śmiejąc się. Dzięki nim zapomniałam o ojcu i o tych wszystkich problemach. Kolo jedenastej byłam już w domu, mama spała więc nie wiedziała kiedy przyszłam. Umyłam się, napiłam wody i ległam do łóżka . Napisałam Lauren i Rose sms'a  " Dziękuje za dziś . kocham was ; * "  położyłam telefon pod poduszkę i poszłam spać.

                                                        

Rozdział I

Wstałam od stołu cała roztrzęsiona, a moje kasztanowe włosy opadły na na ramiona  :
- Jak ty to sobie wyobrażasz ?! - krzyknęłam 
- Sam uspokój się ! - podwyższonym tonem odezwał się ojciec
- Nie odzywaj się do mnie ! Wracaj do tej pieprzonej Anglii i nie pokazuj mi się na oczy - pobiegłam na górę do swojego pokoju nie zwracając uwagi na krzyki mamy.
     Dom mieliśmy dość ładny, mój pokój znajdował się na drugim piętrze na przeciwko schodów,a  pokój mojego brata Kenta naprzeciwko łazienki po lewej stronie. Na dole znajdowała się sypialnia mamy, salon i kuchnia . Okna były dość duże .
     Siedziałam sama z jakieś piętnaście minut gdy nagle ktoś zapukał do drzwi, wstałam i otworzyłam :
- Możemy porozmawiać ? - łagodnym tonem powiedziała mama
- Wejdź - nie chętnie wpuściłam ją do środka
Siadła na łóżku, a ja ległam i położyłam  głowę na jej kolanach :
- Jak ty to sobie wyobrażasz ? - spytałam, a ona zaczęła delikatnie głaskać mnie po włosach
- Nie wiem kochanie - odpowiedziała niepewnie - Ale to twój ojciec i bez względu na to, co zrobił zawsze nim będzie i musisz to zaakceptować i na razie będzie mieszkał u nas
- On cię zdradził, a teraz nagle mu wybaczasz ?! - nie mogłam uwierzyć w słowa mamy
- Skarbie, na razie mu nie wybaczyłam, ale postaram się to zmienić, ponieważ go kocham 
- Mamo ! Ty chyba sobie żartujesz .! nie będę mieszkać z tym człowiekiem pod jednym dachem 
- Ale kochanie. - Lekkim i spokojnym tonem, próbowała załagodzić sytuację
- Nie ! Nie ma żadnego kochanie .! - krzyknęłam - Zniszczył nam  życie, a ty chcesz mu jeszcze wybaczyć ?!
-  Tak chce mu wybaczyć i będziesz musiała to zaakceptować. - podniosła ton, po czym wstała i wyszła z mojego pokoju.
Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam, ten człowiek ją zdradził, a potem wyjechał do Anglii i teraz wraca prosząc o wybaczenie. Ległam na łóżku i rozpłakałam się, to miały być najlepsze wakacje mojego życia.
Nie chciałam być teraz sama, zeszłam na dół nalałam sobie szklankę mleka i wróciłam na górę. Zadzwoniłam do Lauren :
- Heej skarbie - Odezwał się przyjazny głos w słuchawce
- Cześć Lauren, jakieś plany na wieczór ? - spytałam, mając nadzieje, że nie umówiła się z  Maxem.
Max to chłopak Lauren, przystojny blondyn o zabójczo zielonych oczach, nie lubiłam go za bardzo on zresztą chyba mnie też. Lauren jest w nim po uszy zakochana i świata po za nim nie widzi.
- Nooo ... w sumie to żadne, z Maxem się dziś nie umówiłam więc możemy gdzieś wyskoczyć. 
- Ósma pod moim domem ?
- Okeej będę czekać. 
Rozłączyłam się, popiłam szklankę mleka po czym zaczęłam przygotowywać się do dzisiejszego wyjścia. Nie wiem gdzie pójdziemy ale Lauren coś wymyśli, zawsze wymyśla. 

                                                                       ♥