poniedziałek, 28 listopada 2011

Rozdział III

Koło trzeciej w nocy obudził mnie jakiś szelest, światło było zapalone siadłam na łóżku i zobaczyłam Kenta jak wyrzuca wszystkie moje rzeczy z szafy :
- Co ty robisz ?! - spytałam po cichu, ale w moim głosie można było usłyszeć zdenerwowanie
- Jak to co ?! Gdzie jest mój koks ?! - krzyknął w moją stronę, gdy się odwrócił zauważyłam że jego źrenice są rozszerzone.
- Kent ! Obiecałeś, że nie będziesz wciągał. Dlaczego ?! - Mój głos rozległ się po całym domu
- Carolyn  ze mną zerwała ! rozumiesz ?! po trzech latach, wszystko odeszło ! - podniósł ton jeszcze bardziej
- To nie jest powód do tego abyś pakował się w to gówno od początku ! - po tych słowach poczułam, że łzy płyną mi po policzkach
- To właśnie jest ogromny powód ! cały mój świat legnął w gruzach - podszedł do łóżka, usiadł koło mnie i rozpłakał się. Przytuliłam go :
- Proszę cię, nie wracaj do tego. Jesteś wspaniałym chłopakiem i najwidoczniej Carolyn nie zasługuje na Ciebie. Jest wiele lepszych dziewczyn od niej - poczułam, że objął mnie jeszcze bardziej
- Przepraszam - szepnął, poczułam jak puścił mnie z objęć
- Kent ? - szturchnęłam nim, jednak on się nie ruszył. Leżał na łóżku a ja płakałam -  Mamo ! Kent, coś się z nim stało. Mamo ! -  krzyczałam coraz głośniej. Po chwili do pokoju wbiegła mama, od razu wzięła syna w objęcia, po chwili wbiegł ojciec :
- Kochanie co się stało ?! - po mamy policzku leciała łza
- Kent znowu wciągnął, przez Carolyn - odpowiedziałam cała roztrzęsiona
- Ooo niee . ! Mark dzwoń po pogotowie ! - dostrzegłam jak mama coraz mocniej obejmuje Kenta.
Przez piętnaście minut siedziałyśmy cicho płacząc. Lekarze wzięli Kenta do szpitala. Uznali, że nic mu nie będzie ale musieli zabrać go na obserwację.  Kent w drugiej klasie gimnazjum, zadawał się z niemiłym towarzystwem. Wciągnęli go w koks i inne narkotyki, zaciągnął pełno długów. Zawsze mu pomagałam a on mi. Bałam się, że jeśli raz pociągnął znowu się uzależni i od początku będziemy przechodzić przez to piekło. Nie spałam przez całą noc i słyszałam jak mama płacze, obwiałam się, że jeśli Kentowi coś się stało ona po raz drugi popadnie w depresje jak po odejściu ojca. Napisałam do Rose sms'a " Kent jest w szpitalu. Wciągał. " Rose natychmiast odpisała choć była dopiero piąta nad ranem " Carolyn ? " odpisałam " Tak. Skąd wiesz ? " Gdy tylko usłyszałam to imię wzbudziła się we mnie złość, nienawidziłam tej dziewczyny. " Alan mi powiedział. Twój brat z nim gadał zaraz po tym jak z nim zerwała " Odpisałam na to " Mama płacze, boje się, że znowu będzie tak jak kiedyś. Boję się, że stracę Kenta ". " Ejj nie martw się. Nie stracisz go ; **. Będę u Ciebie o jedenastej z Lauren ".  Nie odpisałam już nic, potrzebowałam ich ale z drugiej strony chciałam być sama. Zawsze z problemami wolałam zostać sama mając nadzieje, że jakoś je rozwiąże Zeszłam na dół do mamy, siadłam koło niej i wtuliłam się w nią :
- Kocham Cię - szepnęłam
- Ja Ciebie też kocham Sam - odezwała się przez łzy
- Wszystko będzie dobrze. - pocałowałam ją w policzek, wstałam i poszłam do siebie pozbierać rzeczy które rozrzucił po moim pokoju Kent.

                                                         

2 komentarze: