poniedziałek, 19 grudnia 2011

Rozdział XI

- Całą noc nie spałyście  ? - spytała mama wychodząc od siebie z pokoju
- Noo - odpowiedziałam, nie czułam zmęczenia, ani nie chciało mi się spać. Jednak złość nadal nie przechodziła
- Jest już dziesiąta, idźcie się wyzbierać  - poszła do kuchni
- Dobry pomysł - powiedziała Lauren - Idę do domu, będę do godziny albo trochę mniej - uśmiechnęła się do mnie, widać było, że jest zmęczona
- Zostań w domu i się prześpij a my wszystko załatwimy 
- Nie, nie zostawię Rose - wstała i skierowała się w stronę drzwi, ubrała buty i wyszła
Poszłam na górę, Rose jeszcze spała. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam jeansowe spodenki i szary podkoszulek z napisem " Just do it ". Po dwudziestu minutach wyszłam z łazienki, Rose już nie spała siadłam koło niej :
- Jak się czujesz  ? - spytałam
- Bywało lepiej, ale mogło by gorzej - spuściła głowę
- Jak się wyzbierasz to pojedziemy na policję 
- Nie...nie chce - jej wargi zadrżały
- Czy oni ci coś powiedzieli - popatrzyłam na nią
- Nie, tylko ja nie chce iść z tym na policję, za dużo zamieszania 
- Chcesz to tak zostawić ? - podniosłam ton
- Nic się przecież nie stało, nic ważnego. Nie możemy po prostu zapomnieć o tym ? 
- Jak mamy o tym zapomnieć ? Udawać, że nic się nie stało ?! - wstałam z łóżka - Będziesz żyła w strachu jeśli tego nie zgłosimy. Będziesz szła po ulicy i będziesz się bała ! - byłam wkurzona, zaczęłam krzyczeć - Jak ty to sobie wyobrażasz ? Zauważysz ich gdzieś na ulicy i co wtedy ? Co zrobisz jak znów tak będzie i nie będzie przy tobie nikogo ? No co zrobić do cholery ?! - widziałam jak po jej policzkach spływają łzy
- Ja .. ja nie wiem, boje się, że jeśli to zgłoszę, a oni wyjdą potem albo w ogóle nic im się nie stanie za takie coś to mnie na pewno złapią ... i co wtedy  ? - skuliła się - dobrze pojedziemy - powiedziała po chwili milczenia
- Tutaj są twoje ubrania idź się przebierz - rzuciłam ubraniami na łóżko, byłam na nią strasznie zła.
Kiedy wyszła z pokoju napisałam do Alexa sms'a " Musimy pogadać, ale dzisiaj nie dam rady " Alex odpisał " Jutro  ? 18 pod Twoim domem ? "  " Dobrze "  Tak bardzo chciałam się z nim spotkać, wtulić się w niego i zapomnieć o wszystkim innym, być tylko z nim czuć jego obecność, potrzebuję go i on dobrze o tym wie. Lauren weszła do mojego pokoju :
- Co ty tu robisz ? - spytałam, zabrzmiało to tak jak bym nie chciała, żeby tu była ale wcale tak nie było
- Nikogo nie było w domu, a ja nie brałam wczoraj kluczy więc się wróciłam - Lauren się uśmiechnęła,a w tym samym czasie do pokoju weszła Rose, Lauren jej nie zauważyła i ciągnęła dalej - Szły za mną jakieś dwa typy, wiesz jak się bałam jeden miał z jakieś metr sześćdziesiąt a drugi był wyższy o jakieś dwadzieścia centymetrów, a ten mały był gruby i łysy i przestraszyłam się, że to ci od Rose - Rose stała jak wmurowana jej wargi drżały
- Tt.. to .. to oni - wyjąkała -  Czy ten wyższy miał brodę  ? - Rose cała się trzęsła
- Tak - zapadła między nami cisza
- Jedziemy - powiedziała mama wchodząc do pokoju
Zeszłyśmy na dół, kazałam mamie sprawdzić czy dobrze zamknęła dom, wsiadłyśmy do auta kiedy nagle ktoś zaczął pukać w szybę :
- Ooo matko - odwróciłam się do Rose i zobaczyłam, że płacze - To oni
 Ten grubszy zaczął walić mocno w szybę i krzyczał coś, że są świadkami jehowymi i chcą pogadać, wszystkie się bałyśmy. Powiedziałam mamie żeby nie otwierała okna i jechała szybko na policję, jechałyśmy w milczeniu. Po dojechaniu na miejsce wszystkie weszłyśmy do środka, niestety mama nie mogła zeznawać razem z Rose, ponieważ nie była jej prawnym opiekunem. Przyjechała mama Rose i obie weszły do malej sali. Wyszły po dwudziestu minutach, mama Rose nawet nie spojrzała w naszą stronę, odjechały. Wróciłyśmy do domu, mama odwiozła Lauren do domu, a ja zostałam sama w domu, poszłam na górę i postanowiłam się przespać. Obudziłam się o siódmej wieczór, więc postanowiłam pójść zobaczyć czy Kent jest w domu, weszłam do jego pokoju i zobaczyłam tam Carolyn :
- Co ty tu kurde robisz ? - popatrzyłam na nią z obrzydzeniem
- Przyszłam pogadać z Kentem - odpowiedziała
- Wynoś się, już dość mu spieprzyłaś życie. Chcesz jeszcze bardziej ? To jesteś na dobrej drodze - powiedziałam do niej z podniesionym tonem
- Ja sobie wszystko uświadomiłam i .. 
- Za późno - przerwałam jej i wyszłam z pokoju
Miałam dość jak na dzisiaj zdarzeń. Położyłam się znowu z nadzieją, że zasnę...

                                                           

2 komentarze: