wtorek, 29 listopada 2011

Rozdział V

Leżałam na łóżku do jedenastej patrząc się w sufit, po moich policzkach spływały łzy. Mama wyrwała mnie z otępienia :
- Kochanie coś się stało ? Rose przyszła jest na dole - mama weszła do pokoju
- Nie nie, nic się nie stało - otarłam łzy - zawołaj ją 
- Rose skarbie chodź na górę - moja mama lubiła zwracać się do Rose w taki sposób, w końcu znałyśmy się od urodzenia. Rose wpadła do pokoju :
- Heej głupku - siadła na łóżku i zaczęła mi się przyglądać
- Gdzie Lauren ? - spytałam
- Emm... miałam coś wymyślić, ale powiem ci prawdę. Poszła z Maxem - spuściła głowę
- Ehem. świetnie - zaczęłam płakać
- Ejj co jest ? - Rose podniosła mi głowę, sięgnęłam po telefon i pokazałam jej sms'a :
- I co ty na to ? - spytałam
- Czy ty sobie żartujesz ?! To naprawdę on ?! Po roku tego wszystkiego ma czelność do ciebie pisać ?! - Rose cała drżała
- Chciałabym... - na chwilę zamilkłam - Chciałabym pogadać z nim, zobaczyć go, przytulić, pocałować i usłyszeć jego głos - Rose mnie przytuliła
- Jeżeli chcesz to idź się z nim spotkaj tylko proszę cię zastanów się czy chcesz potem cierpieć tak jak kiedyś 
- Kocham go, tyle mam do powiedzenia - wtuliłam się w nią mocniej i płakałam.
Siedziałyśmy w milczeniu przez jakieś dziesięć minut, przytulała mnie i głaskała po włosach wiedziała, że w takiej chwili powinna milczeć. :
- Dziękuję - szepnęłam
- Proszę Sami - nienawidziłam jak ktoś mówił do mnie Sami, ona była jedyną osobą która mogła tak do mnie mówić.
- Nie wiem co mam robić, na razie nie będę mu odpisywać - popatrzyłam na nią
- Dobrze, tylko nie płacz okeej  ? 
- Okeej .
- Jak z twoim bratem ?Już lepiej  ?
- Lekarze jeszcze nie dzwonili. 
Komórka Rose zadzwoniła, pomyślałam że nie będę jej przeszkadzać i poszłam do łazienki oblać twarz zimną wodą, gdy wróciłam Rose nie było w pokoju :
- Sami na dole ! - krzyknęła z dołu, zbiegłam po schodach
- Co się stało ?
- Musze jechać z mamą na zakupy - skrzywiła się - Będę potem. Paa . Do widzenia proszę pani
- Paa kochanie - krzyknęła mama z kuchni, a Rose wyszła . Poszłam zobaczyć co ona  robi :
- Mamo, mam do Ciebie pytanie - popatrzyłam na nią
- Tak ? - siadła przy stole, a ja siadłam koło niej
- No a więc.. Miałaś kiedyś kogoś bardzo bliskiego, kogoś kto odszedł od Ciebie, ? Ktoś kto zranił Cię na tyle że potrafiłaś go i kochać i nienawidzić równocześnie.? Ktoś kto spieprzył ci życie ? Ktoś kto zrozumiał wszystko i po roku chciał wrócić ?  - płakałam
- Sam .. pamiętam. Tony to była moja pierwsza i największa miłość, zranił mnie, odszedł bez słowa nawet bez głupiego " żegnaj "  nic kompletnie nic . Do tej pory pamiętam te łzy wylane przez niego po nocach jednak on nie wrócił tak jak Alex chce wrócić do Ciebie - zobaczyłam, że po jej policzkach płyną łzy. Kochałam ją za to, że mnie rozumie i wie jak cierpiałam przez Alexa - Spotkaj się z nim i porozmawiaj może wszystko ci wytłumaczy. Nie zepsuj tego skarbie - Przytuliła mnie
 - Kocham Cie mamo - nie wiedziałam co w takiej chwili mam powiedzieć. Moja głowa była jak jedna wielka bańka. Alex i co ja mam z nim zrobić  ?

                                                     ♥

1 komentarz: